Piątek 13 października
Wszyscy zaczynają się zjeżdzać do naszej bazy noclegowej juz po zmroku, nie mieli więc łatwo
aby trafić do celu.
Dodatkowo Kwaśny z Jeleniej Góry złapał "gumę" nieopodal bazy, co dodatkowo opóźniło przyjazd
dużej grupy naszych. W końcu jednak zjawiaja się wszyscy zapowiedziani uczestnicy spotkania.
Jeszcze tylko bitwa o pokoje i mozna zacząć nocne rozmowy...
Sobota 14 października
Rano uszkodzone koło zostaje ostatecznie naprawione i możemy startować w trase.
Mgła postanowiła nie odpuszczać ani przez chwilę...
Pierwszą konkurencją było zjechanie z poziomu budynku do bramy po mokrej trawie, tutaj
(podobnie jak wczoraj wieczorem) było całkiem ciekawie...
Dojeżdzamy do Nowej Rudy, tankowanie na BP i dalej w kierunku Kudowy przez
Park Narodowy.
|
|
Park Narodowy Gór Stołowych
Przez Radków wjeżdżamy do Parku Narodowego i tutaj w gęstej mgle wspinamy się krętą drogą
aż do miejscowości Karłów. Po drodze mijamy czynny kamieniołom piaskowca. W Karłowie krótki postój na
parkingu z widokiem na Szczeliniec (płaska góra - jak to w Górach Stołowych...).
Przez mgłe wszystkim pozostaje wierzyć na słowo, że górka jest tuż przed nami...
Jedziemy dalej, mgła staje się trochę mniejsza, kolejny postój na parkingu gdzieś w głębi parku.
Jadąc dalej wciąż tą samą drogą zjeżdżamy w dół aż do Kudowy Zdrój. Tutaj rozgaszczamy się w
cukierni na słodkie drugie śniadanie i inne kawy... Kawałek dalej (Kudowa-Czermna) wstępujemy do
Kaplicy Czaszek, aby pooglądać setki ludzkich szczątków.
Z Kudowy jedziemy kawałek drogą krajową nr 8 w strone Dusznik i po drodze skręcamy w prawo na Zieleniec.
Na krajowej same remonty i ruch wahadłowy. Jak dobrze mieć wąski i wszędziejeżdżący motocykl :)
Przed Zieleńcem kolejny postój na parkingu z widokiem w dół kotliny - mgła nie ustaje, a więc
teraz również trzeba uwierzyc organizatorom na słowo.
Miejscowość Zieleniec to bardzo znany ośrodek sportów zimowych, w którym oprócz wyciągów narciarskich
i hoteli nic nie znajdziecie.
Jeszcze kilka kilometrów jedziemy wzdłóż granicy z Czechami, aby w końcu dotrzeć na małe przejscie graniczne.
|
|
|
Czechy
Co ciekawe, straż graniczna dokładnie sprawdza każdego na komputerze...
Podążamy dalej w tym samym kierunku, ale już drugą stroną granicy. Cały czas górki i doliny
i w końcu skończyła się mgła. Wyszło czeskie słońce i było nareszcie coś widać dalej niż 100 metrów.
Podążamy w kierunku wyszukanej przez Marqsa tamy na rzece Orlica. Po drodze same przeszkody, a to
zamknięta nasza ulica i trzeba szukać innej drogi, innym razem znowu jakiś miejscowy rajd samochodowy
i ponownie zamknięty odcinek drogi. Od czeskich strażaków dowiadujemy się, że zaraz bedzie koniec rajdu.
Czekamy więc trochę i możemy jechać dalej.
W końcu udaje nam się dojechać do zapory. Parkujemy na drugim brzegu rzeki
i nastaje czas na własnoręczne sprawdzenie czy tama jest na pewno prawdziwa.
Tutaj każdy do woli pstryka fotki ... niektórzy nawet "drażnią" napotkane na brzegu kamienie.
Z zapory kierujemy się dalej na wschód. Po drodze kilka ładnych zakrętasów (nawrotek) z długimi
prostymi pomiędzy - można się mocno rozpędzić i nagle nawrotka w miejscu, i tak kilka razy.
Trafiamy do miejscowości Kraliky, parkujemy w rynku i zapraszamy się do środka restauracji.
Podobno można płacić w złotówkach, więc każdy zamawia co mu pasuje. Tutaj mija trochę czasu,
bo każdy zamawia regularny obiad. Rachunek był w złotówkach ale jeden na cały stolik i po niezrozumiałym
dla nas (czytaj: złodziejskim) kursie.
Po jedzeniu jedziemy prosto do granicy Polski - kilka kilometrów i jesteśmy na przejściu Boboszów.
|
|
|
|
Ponownie w kraju
Po wjechaniu do Polski oczywiscie zanika słońce i znowu robi sie pochmurno.
Do Międzylesia dla relaksu i zachowania poprawności politycznej przelatujemy kawałek szutrem.
Następna Bystrzyca Kłodzka i dalej Polanica Zdrój. Tutaj juz zapada zmrok. Szybkie zakupy w sklepie
spożywczym i jedziemy na deptak. Tutaj zostawiamy motocykle i piechotką do Parku Zdrojowego.
Tłum ludzi dookoła fontanny podziwia różniste wygibasy wody, a to wszystko w rytm muzyki.
Całkowita ciemność i mgła - w takich warunkach przez Wambierzyce wracamy na naszą bazę.
Na częstych zakrętach bywały problemy ze znalezieniem jezdni, ale wszyscy ostatecznie utrzymali
się pomiędzy poboczami :)
Wieczorem główną atrakcją była gra w "mafię".
|
|
Niedziela 15 października
Rano wszyscy pakują się i już w pełnym załadunku jedziemy do pobliskiego Walimia pod hitlerowskie sztolnie
podziemnych fabryk z okresu II wojny. Tutaj ze względu na długa drogę do domu większości z nas,
nie decydujemy się na zwiedzanie sztolni. W zastępstwie postanowiliśmy wypróbować miejscowego quada...
Po oglądnięciu naziemnej części wejscia do sztolni, główna grupa odjeżdża przez przełęcz Walimską
do domu.
|
|
|
|
Udział wzieli:
Bełkot | Warszawa | XL600V |
Jacek | Wrocław | BMW R1100GS |
Kacper | Nadarzyn | BMW R650GS Dakar |
Kwaśny i Beata | Jelenia Góra | XL600V |
Maju i Kasia | Wrocław | XL650V |
Marqs | Międzylesie | XL600V |
Miro | Ustrzyki Dolne | XL600V |
Tom64 | Warszawa | XL600V |
Zibi | Pszczyna | XL600V |
|